Zofia Kossak-Szczucka: ślad w historii

Była bratanicą Wojciecha Kossaka i wnuczką Juliusza Kossaka. Jak chciała tradycja rodzinna klanu Kossaków, Zofia wstąpiła na ścieżkę edukacji plastycznej, studiując najpierw w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych, później zaś w  École des Beaux Arts w Genewie. Ostatecznie jednak wybrała literaturę.

W 1915 r. wychodzi za mąż za Stefana Szczuckiego, zarządcę majątków ziemskich, wkrótce rodzą się ich pierwsze dzieci. Rodzina wiedzie spokojne życie, aż do czasu gdy ze wschodu nadchodzi komunizm.

Wydana w roku 1922 jej pierwsza książka, „Pożoga” – oparta na wspomnieniach z Wołynia ogarniętego buntami chłopskimi i rewolucją bolszewicką – stawia ją w rzędzie najbardziej znanych literatów w Polsce.  „Pożoga” była zapisem osobistej traumy, czego dowodzi już sam tytuł. I rzeczywiście: w roku 1919 Zofia Kossak-Szczucka ucieka w przebraniu chłopskim, do Lwowa. Tu jest – wraz z mężem i dziećmi – bezpieczna.

Ale zaledwie kilka lat później, w 1923 roku, umiera przedwcześnie jej mąż. Wtedy młoda matka i młoda pisarka przenosi się  ze Lwowa do wsi Górki Wielkie na Śląsku Cieszyńskim, do majątku rodzinnego Kossaków. W 1925 r. wychodzi ponownie za mąż, za Zygmunta Szatkowskiego, oficera Wojska Polskiego.

Kossak-Szczucka ciężko pracuje jako literat. Od debiutu w 1922 r. do września 1939  wydaje 27 zwartych druków. W 1936 r. otrzymuje Złoty Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury – bardzo poważną nagrodę literacką.

Kossak-Szczucka miała jasne poglądy na temat swoich katolickich, obywatelskich i patriotycznych obowiązków. Była zasadnicza, ale w ogóle nie była partyjna, uważając że ten rodzaj zaangażowania nieuchronnie prowadzi do stronniczości. Mimo to, gdy po Wrześniu przeprowadza się do Warszawy, od razu angażuje się w konspirację antyniemiecką, a z czasem także w działalność typu partyjnego. W 1941 r. zakłada Front Odrodzenia Polski, która głosi program Polski katolickiej. W ramach FOP-u współpracuje z Witoldem Bieńkowskim (późniejszym szefem „Żegoty”)  i Janem Kozielewskim-Karskim (później znanym jako słynny kurier Jan Karski). Współpracuje także z podziemną katolicką organizacją Unia, związaną ze Stronnictwem Pracy. Jej głównym ideologiem jest Jerzy Braun (po wojnie spiritus movens chadeckiego „Tygodnika Warszawskiego”).

Kossak-Szczucka prowadzi w okupacyjnej Warszawie aktywną działalność charytatywną, m. in. dla więźniów Pawiaka i więźniów obozów koncentracyjnych.

W sierpniu 1942 ukazuje się na łamach „Prawdy”, organu prasowego FOP-u, artykuł zatytułowany  „Protest!”. Tekst jest podpisany: Front Odrodzenia Polski, ale nie ulega wątpliwości, że jego autorką była Zofia Kossak-Szczucka. Jest to stanowczy apel o pomoc Żydom, zbiorowo skazanym na śmierć (trwają już wtedy transporty z warszawskiego getta do Treblinki). Kossak-Szczucka pisze: Świat patrzy na tę zbrodnię, straszliwszą niż wszystko co widziały dzieje – i milczy. Rzeź milionów bezbronnych ludzi dokonywa się wśród powszechnego, złowrogiego milczenia. Milczą kaci, nie chełpią się tym, co czynią. Nie zabierają głosu Anglia ani Ameryka, milczy nawet wpływowe międzynarodowe żydowstwo, tak dawniej przeczulone na każdą krzywdę swoich. Milczą i Polacy. Polscy polityczni przyjaciele Żydów ograniczają się do notatek dziennikarskich, polscy przeciwnicy żydów objawiają brak zainteresowania dla sprawy im obcej. Ginący żydzi otoczeni są przez samych umywających ręce Piłatów. Tego milczenia dłużej tolerować nie można. Jakiekolwiek są jego pobudki – jest ono nikczemne. Wobec zbrodni nie wolno pozostawać biernym. Kto milczy w obliczu mordu – staje się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia – ten przyzwala.

Ten – chciałoby się powiedzieć – krzyk w obronie zagrożonego eksterminacją narodu żydowskiego, jest podnoszony, mimo silnego przekonania Autorki, że Żydzi byli i pozostali wrogami Polaków. Pisze ona: Nie przestajemy ich uważać za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, że nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście. Dlaczego, na jakiej podstawie, to pozostaje tajemnica duszy żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie potwierdzanym Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia zbrodni.

Wkrótce po opublikowaniu „Protestu!”, we wrześniu 1942, Kossak-Szczucka współzakłada, wraz z Wandą Krahelską-Filipowiczową, socjalistką, Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom. Zauważmy, że Kossak-Szczucka stała na ideowych antypodach w stosunku do socjalizmu. Najwyraźniej obie inicjatorki Komitetu uznały, że mimo tak fundamentalnych różnic, jest coś, co ponad tym różnicami czyni ich współpracę możliwą.

Wkrótce w oparciu o Tymczasowy Komitet powstaje Rada Pomocy Żydom „Żegota”, jako agenda Delegatury Rządu. Kossak-Szczucka nie wchodzi do „Żegoty”, ale zajmuje się na dużą skalę pomocą dla Żydów.  Oto fragment jej wspomnień, mówiący coś o jej motywacji pomagania tym, których – skądinąd – uważała za wrogów: Pamiętam, jak kiedyś przeprowadzałam z Powiśla na Śniadeckich Żydówkę. Witold [syn pisarki] osobno na ten sam punkt prowadził jej męża, a Anna [córka pisarki] córkę, swoją rówieśnicę… Boże, jak się bałam o te moje dzieci! […] Nigdy nie zapomnę tego okropnego uczucia lęku, tego poczucia, że własne, najukochańsze dzieci narażam na śmierć prawie pewną. A z drugiej strony to przeświadczenie, że to obowiązek. A potem ta szalona radość i wdzięczność Bogu, gdy po półtorej godziny spotkaliśmy się na Powiślu, cali i zdrowi. (Cyt. za: https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/holocaust/71229,Bozy-szaleniec-w-czasach-Zaglady-Zofia-Kossak-Szczucka.html).

27 września 1943 aresztowana, wkrótce wywieziona do Auschwitz-Birkenau, potem na Pawiak, gdzie została skazana na karę śmierci. Uratowana stamtąd końcem lipca 1944  staraniem polskiego podziemia.

W czasie Powstania pisze do konspiracyjnej prasy.

W 1945 zaprasza ją do siebie na rozmowę Jakub Berman, jeden z najwyżej postawionych polityków w nowej elicie władzy. Mówi jej, że chce się odwdzięczyć za uratowanie życia dzieci jego brata. Jako gest wdzięczności proponuje jej możliwość wyjazdu z Polski (co w tym czasie w zasadzie nie jest już możliwe). Jest w tym bardzo realistyczna sugestia: jeśli Pani nie wyjedzie, aresztujemy Panią. Jak wiemy, wielu przyjaciół i współpracowników Kossak-Szczuckiej trafi wkrótce do gmachów MBP, a stamtąd najczęściej na długie lata do więzień. Pisarka przyjmuje ofertę.

Wyjeżdża  i przez pewien czas mieszka w Londynie, ale później przenosi się z mężem do Kornwalii, gdzie Szatkowski prowadzi farmę, a Kossak-Szczucka – pracę pisarską.  Jej książki bardzo dobrze sprzedają się na Zachodzie, tymczasem w Polsce od 1951 są wycofywane z bibliotek.

Zostaje źle przyjęta w emigracyjnym Londynie. Pada wobec niej – nieprawdziwy – zarzut, że była osobistą sekretarką Bolesława Bieruta. Pisarka nigdy z tym zarzutem nie polemizuje, uznając go za nonsensowny. W każdym razie Kossak-Szczucka, z jej niechęcią do polityki partyjnej, nie odnajduje się w powojennej emigracji, gdzie spory partyjne zajmują ważne miejsce. Wzajemny brak zrozumienia uwidacznia się w sporze ze Związkiem Pisarzy Polskich na Obczyźnie, który zaleca emigracyjnym pisarzom linię nieprzejednaną. Tymczasem Kossak-Szczucka uważa, że zakaz jakichkolwiek kontaktów z wydawnictwami w kraju jest zabójczy dla polskiej kultury.

Jej pozycja w sporze z ZPPnO nie oznaczała zgody na rządy komunistyczne. Najlepszym tego dowodem jest jej list do zwolenników Bolesława Piaseckiego, który akceptował z zasadzie dowolnie dogmatyczną politykę komunistów, włącznie z prześladowaniem Kościoła. Zofia Kossak-Szczucka pisała na ten temat po aresztowaniu Prymasa Stefana Wyszyńskiego w 1953 r.: Dla katolika każdy komunista jest bratem, posiadającym prawo do miłości i poszanowania przysługujące bliźniemu. Lecz z komunizmem w jego dzisiejszej ideologicznej postaci żaden katolik pogodzić się nie może. Wszystkie inne religie mogą współistnieć obok siebie, gdyż wywodzą się ze wspólnego pnia wiary w Boga Jedynego, Stworzyciela Nieba i Ziemi. Komunizm, ta religia na opak, jest wymierzony przeciw Bogu. Te dwie ideologie wykluczają się wzajemnie. Dlatego nie może być mowy o harmonijnej współpracy między komunistami a katolikami, nawet zakładając obustronną dobrą wolę (List otwarty do moich dawnych przyjaciół z tygodnika „Dziś i Jutro”, londyńskie „Życie”, nr 44/ 1953).

Pisarka wraca do Polski w 1957, gdy – po Październiku – ustają największe ekscesy komunistów u władzy. Krótko mieszka w Warszawie, by w roku następnym przeprowadzić się do Górek Wielkich. A właściwie wrócić tam, gdzie mieszkała przed wojną.

W 1964 r podpisuje „List 34” – protest środowisk twórczych przeciwko polityce kulturalnej władz PRL. W 1965 r. odmawia przyjęcia Nagrody Państwowej Pierwszego Stopnia. Pisze wtedy:  Nie mogę przyjąć nagrody od władz państwowych […] odnoszących się wrogo do spraw dla mnie świętych [władze utrudniał y peregrynację po Polsce obrazu Matki Bożej Częstochowskiej – przyp. MPRŻ]. […] Jestem pisarką katolicką, żywiącą cześć dla Królowej Polski.

 

Fot.: culture.pl

 

 

 

Skip to content

Ta strona używa ciasteczek (cookies), które użytkownikom ułatwiają nawigację, a nam pozwalają doskonalić serwis. Możesz wyłączyć mechanizm obsługi cookies w swojej przeglądarce. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. more information

Ta strona używa ciasteczek (cookies), które użytkownikom ułatwiają nawigację, a nam pozwalają doskonalić serwis. Możesz wyłączyć mechanizm obsługi cookies w swojej przeglądarce. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Zamknij