Kapitan lekarz Władysław Ciekot, który w ciągu niespełna dwóch lat swojej pracy w markowskiej Spółdzielni Zdrowia stał się jej legendą, pozostaje postacią nieznaną lub mało znaną.
Urodził się przyszły lekarz jako syn Szczepana i Józefy 7 grudnia 1907 roku we wsi Czuryły koło Siedlec, w ówczesnej guberni siedleckiej. Pochodził z rodziny chłopskiej. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczył się w gimnazjum humanistycznym im. Bolesława Prusa w Siedlcach, które rozpoczął 1 września 1920 roku, a ukończył 25 maja 1927 roku zdając egzamin dojrzałości. Kończąc gimnazjum uzyskał przeważnie dobre oceny, i tak z religii był dobry, podobnie z języka polskiego, francuskiego, matematyki, rysunku oraz fizyki z chemią. Bardzo dobre oceny uzyskał z łaciny, propedeutyki filozofii oraz historii wraz z nauką o Polsce współczesnej. Najsłabszą, dostateczną ocenę, uzyskał z ćwiczeń cielesnych.
Z początkiem października 1927 roku rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie Warszawskim, które kontynuował do czerwca 1933 roku. Prawdopodobnie w czasie ich trwania, ze względów finansowych, studia medyczne kosztowały niemało, wstąpił w listopadzie 1931 roku do Szkoły Podchorążych Sanitarnych. Tworzyła ona wraz ze Szpitalem Ujazdowskim, który był szpitalem szkolnym, Centrum Wyszkolenia Sanitarnego. Komendantem Centrum był gen. bryg. dr med. Jan Kołłątaj-Srzednicki (1883-1944), legionista, abstynent, społecznik, zamordowany przez Gestapo w momencie wkroczenia wojsk niemieckich na Węgry 19 marca 1944, za pomoc w ratowaniu Żydów uznany pośmiertnie za Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Komendantem Szkoły Podchorążych był płk dr Ksawery Maszadro (1886-1959), również legionista, członek Polskiej Organizacji Wojskowej (zmarł w Londynie).
W skład Szkoły wchodziły wówczas: Batalion Podchorążych Zawodowych w sile 3 kompanii oraz Batalion Podchorążych Rezerwy w sile 2 kompanii. Podchorąży Ciekot skończył najpierw kurs podchorążych rezerwy, a następnie podchorążych zawodowych. Zdał w ramach tych kursów 32 egzaminy z przedmiotów takich jak m.in. organizacja armii, terenoznawstwo, psychologia, łączność, wyszkolenie bojowe i strzeleckie, historia wojska i wojen, organizacja służby zdrowia, chirurgia wojenna, obowiązki i prawa oficera. Po ukończeniu studiów medycznych na Uniwersytecie jeszcze przez rok kontynuował naukę w ramach Szkoły Podchorążych. Uzyskiwał wysokie oceny, a ostatni egzamin oficerski zdał 22 marca 1934 roku. Na zakończenie Szkoły Podchorążych jej dowódca płk dr Ksawery Maszadro wystawił młodemu lekarzowi wojskowemu opinię, w której napisał m.in. „charakter trzeźwy i prawy; spokojny i zrównoważony; w pracy bardzo systematyczny i wytrwały. Społecznie wyrobiony – pracował przez kilka lat na terenie samorządu Koła Medyków UW jako członek Komisji rewizyjnej i sądu honorowego. Koleżeńsko wyrobiony. Inicjatywa duża, wykonawca bardzo skrupulatny i dokładny. Przed frontem trochę niepewny. Ogólnie bardzo dobry”. Po ukończeniu nauki odbył staż szpitalny w dwóch częściach od kwietnia 1934 do stycznia 1935 i od końca stycznia do czerwca 1935. W styczniu 1935 odbył kurs narciarski w Worochcie.
Służba i nauka w Szkole Podchorążych oraz równocześnie na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego wiązała się z koniecznością odsłużeniu w wojsku odpowiedniego czasu zgodnie z przelicznikiem 3 miesiące służby wojskowej za każdy miesiąc studiów. W jego przypadku oznaczało to służbę wojskową przez 7 lat czyli do kwietnia 1941.
W kwietniu 1934 otrzymał pierwszy awans oficerski na stopień podporucznika, a od czerwca 1935 rozpoczął służbę jako młodszy lekarz 45 pułku Strzelców Kresowych w Równem na Wołyniu. Wchodził on w skład 13 Dywizji Piechoty. W styczniu 1936 awansował na porucznika, a w lutym 1937 przeniósł się do 21 pułku Ułanów Nadwiślańskich, wchodzącego w skład Wołyńskiej Brygady Kawalerii, który również stacjonował w Równem. Jeszcze jako oficer piechoty zawarł 23 kwietnia 1936 roku związek małżeński z Anną z domu Pycio w katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie przy ul. Długiej. Jako młodszy lekarz pułku uzyskał w 1936 bardzo pozytywną opinię dowódcy pułku ppłk Stanisława Hojnowskiego: „Prawy, zacny charakter. Bardzo spokojny, cichy i skromny. Niezwykle uczynny jako lekarz, cieszy się powszechną sympatią kolegów, rodzin oficerskich i podoficerskich. Bardzo pracowity i obowiązkowy. Bardzo wytrzymały na trudy”. Ostatnia opinia w wojsku, dowódcy pułku ułanów płk Romana Safara, jest podobna: „Silna indywidualność, dążąca uporczywością w pracy do wyższych aspiracyj fachowych. Cichego usposobienia, pracuje z zamiłowaniem w swym zawodzie. Psychicznie i nerwowo bardzo opanowany (…). Umysł bystry i analizujący istotę zagadnień. Inteligentny i zdolny młody lekarz, rokujący dobrą przyszłość”. Zaznaczono w niej, że odchodzi z wojska aby poświęcić się pracy społecznej w Markowej. W ostatniej opinii Szefa Sanitarnego Okręgu nr II płk dr Bolesława Błażejewskiego padają określenia „idealista, społecznik”.
Z dniem 1 listopada 1937 został przeniesiony w stan nieczynny, czyli dostał swoisty urlop z wojska, na okres dwóch lat. 19 marca 1939 otrzymał awans na kapitana, a z dniem 30 kwietnia 1939 został przeniesiony do rezerwy.
Po przejściu w stan nieczynny rozpoczyna pracę w Spółdzielni Zdrowia w Markowej. Spółdzielnia powstała z inicjatywy Solarzów oraz miejscowych działaczy „Wici”. Pierwsze zebrania miały miejsce już w maju 1935 roku, utworzono ją ostatecznie w listopadzie tego roku, a faktyczną działalność rozpoczęła w połowie września 1936 roku, po zatrudnieniu pierwszego lekarza. Warto wspomnieć że członkami Spółdzielni byli również Józef i Wiktoria Ulma.
Nie znamy niestety wszystkich okoliczności w jakich trafił do Markowej Władysław Ciekot. Zachowały się informacje, że jego ojciec Szczepan był działaczem ludowym i prawdopodobnie mogło to mieć znaczenie. Znana jest korespondencja między Ignacym Solarzem a Władysławem Ciekotem. Trwała ona co najmniej od lutego 1937. Nie było łatwo uzyskać urlop z wojska. Pośrednikiem w kontakcie z Solarzami był prawdopodobnie Kazimierz Wyszomirski, działacz ZMW „Wici”. Pierwszy lekarz, Stanisław Machnicki, który w niej pracował, był emerytem i wytrwał tylko kilka miesięcy. Spółdzielnia obejmowała swą działalnością oprócz Markowej również Gać, Białoboki, Ostrów, Sieterz, Lipnik, Chodakówkę i Husów. Stan zdrowia mieszkańców wsi był niski. Opłaty za porady lekarskie wahały się od 30 do 50 % cen pobieranych przez lekarzy prywatnych. Członkowie Spółdzielni płacili składkę 10 zł, w zamian korzystali ze swą rodziną z tańszych opłat za porady i zabiegi lekarskie, które wynosiły 2 zł za pierwszą poradę i 1 zł za następną w tej samej chorobie, za wyjazd z poradą 6 zł, za poważniejsze zabiegi chirurgiczne lub położnicze od kilku do 20 paru zł. Kobiety w ciąży i dzieci do roku życia otrzymywały poradę bezpłatnie. Opłaty osób nie będących członkami Spółdzielni były o 30-50 % wyższe. Ogólne koszty leczenia wypadały kilkakrotnie taniej niż przy leczeniu prywatnym. W samym 1938 roku Ciekot udzielił pomocy 3350 chorym, w tym 120 bezpłatnych porad ciężarnym i dzieciom rodzin członków oraz 215 bezpłatnych porad dla ubogich. Wygłosił również 10 pogadanek zdrowotno-higienicznych dla ok. 3000 słuchaczy, zorganizował zdrowotny pokaz wędrowny w 8 okolicznych miejscowościach, który zwiedziło ok. 5000 osób, kupując książki i broszury higieniczne za 600 zł. W związku z dużym zagrożeniem sprowadzono tzw. kolumnę przeciwgruźliczą, która prześwietliła ponad 1000 starszych i zbadała ok. 1500 dzieci szkolnych, stwierdzając u 38 % prześwietlonych zmiany gruźlicze płuc, a u przeszło połowy dzieci zarażenie tą chorobą. Rozdano wówczas bezpłatnie 80 litrów tranu. W prawie każdą niedzielę wyjeżdżał z pogadankami o różnej treści, dotyczącymi propagandy spółdzielni, oraz m.in. higieny obejścia i osobistej, chorób zakaźnych i ochrony przed nimi itp. Wspólnie z żoną zorganizowali 7 dziecińców czyli sezonowych przedszkoli, dla dzieci w wieku 4-6 lat, które funkcjonowały w okresie letnim, w czasie nasilonych prac polnych. Hanna Ciekotowa była również redaktorką miesięcznika „Kobieta Wiejska” wydawanego w 1939 roku w Markowej. Postawę i działalność rodziny Ciekotów wielu traktowała wówczas jako temat dla przyszłego Żeromskiego, odnosząc to do napisanej przez Żeromskiego „Siłaczki”. Warto wspomnieć, że wynagrodzenie jako lekarza wojskowego i lekarza spółdzielni było finansowo porównywalne (w 1937 zarabiał w Równem 429 zł, a w Markowej również ponad 400 zł), ale praca na wsi wymagała większego społecznego zaangażowania i dużej aktywności.
Zmobilizowany w ramach mobilizacji powszechnej i trafił jako lekarz do Szpitala Okręgowego w Chełmie. Wraz z kadrą tego szpitala odbył kampanię wrześniową i dostał się do niewoli sowieckiej. Trafił do obozu jenieckiego w Kozielsku. Podobnie jak większość więzionych w Kozielsku oficerów został zamordowany w Katyniu prawdopodobnie między 20 a 22 kwietnia 1940 roku. Hanna Ciekotowa, która pozostała w czasie wojny w Markowej, przez wiele lat nie chciała przyjąć do wiadomości śmierci swojego męża. Pamięć o wielkim społeczniku i dobrym lekarzu przetrwała i jest obecna w świadomości Markowej.
Wspominając tą wybitną postać warto wspomnieć o wielkim awansie społecznym obywateli Polski międzywojennej jaki się dokonał w dwudziestoleciu po odzyskaniu niepodległości.
W 1923 r. na terenie Polski pracowało 6850 lekarzy, 1100 lekarzy dentystów i 1967 farmaceutów czyli na 10 tys. mieszkańców przypadało 2,4 lekarza, 0,4 lekarza dentysty i 0,7 farmaceuty, a w 1938 lekarzy było już 12917, 3686 dentystów i 3787 farmaceutów czyli 3,7 lekarza, 1,1 lekarza dentysty i 1,1 farmaceuty na 10 tys. mieszkańców. Warto wspomnieć, że były to wskaźniki jedne z najniższych w Europie, na Węgrzech było bowiem 11,2 lekarzy, w Niemczech 7,3, we Francji 6,5, w Czechosłowacji 7,4, a nawet w Bułgarii 4,5 lekarza na 10 tysięcy mieszkańców. Tym boleśniejsze były straty jakie poniosło polskie środowisko medyczne w wyniku II wojny światowej. Lekarze byli tą grupą zawodową, która w wyniku działań wojennych i represji ze strony okupantów ponieśli największe straty, bowiem ok. 39 % spośród nich straciło życie. Wśród absolwentów Szkoły Podchorążych Sanitarnych zginęło 26 %. Inne szczególnie eksterminowane grupy zawodowe to nauczyciele – ok. 33 %, naukowcy – ok. 30 %, duchowni – 28 %, prawnicy – 26 %.
Wśród ofiar Zbrodni Katyńskiej czyli zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Twerze znalazło się 594 lekarzy, 22 dentystów i 108 farmaceutów.
Straty wśród przedstawicieli elit społecznych były więc ogromne. Musiały minąć długie lata zanim się one odbudowały. Nie ma wątpliwości, że konsekwencje eksterminacji elit społecznych dotykają nas do dzisiaj.
Dr Wojciech Baliński
Fot.: Centralne Archiwum Wojskowe