Urodził się w getcie w Święcianach, dokładna data jego urodzenia nie jest znana, przyjęło się za nią uważać dzień 28 lutego 1943. Jego żydowska matka, wiedząc, że los dziecka jest przesądzony, oddała go w opiekę polskiego małżeństwa – Emilii i Piotra Waszkinelów. Wedle o wiele lat późniejszej relacji Emilii, matka Romualda miała w 1943 r. argumentować, odwołując się do jej katolickiej wiary: -Skoro Pani wierzy w Jezusa, który był Żydem, niech przyjęcie tego żydowskiego niemowlęcia będzie wyrazem Pani wiary w Niego-.
Tak się stało i chłopiec został dzieckiem katolickiej rodziny jako Romuald Waszkinel. Tak był wychowywany i tak się czuł. Po latach nieodmiennie podkreślał, że był szczęśliwym dzieckiem, że czuł się kochany przez swoich rodziców.
Jednak był jeden problem: Romek nie był fizycznie podobny do swoich rodziców, przeciwnie jego fizjognomia przejawiała cechy semickie. W związku z tym w dzieciństwie spotykały go różne przykre reakcje otoczenia. Niekiedy były to tylko uwagi o braku podobieństwa do rodziców w rodzaju: -Dlaczego nie jesteś podobny do swojego Taty?-. Kiedy indziej – uwagi o charakterze antysemickim. Mały Romek, potem dorastający Romuald, nie rozumiał tego. Zadawał coraz bardziej natarczywe pytania swoim rodzicom – nie wiedząc, że ci są jedynie jego przybranymi rodzicami – Emila i Piotr udzielali mu zawsze uspokajających odpowiedzi, które wszakże dla niego nie były rozstrzygające. Pozostawał cień wątpliwości i nieokreślonego niepokoju co do własnej tożsamości.
Mimo to, po maturze postanowił wstąpić do seminarium duchownego. Wiele lat później dowiedział się, że tak przepowiedziała jego przybranej matce – matka biologiczna. Być może w 1943 r. było to dodatkowym argumentem dla Emilii – przekonanej katoliczki.
W 1966 r. został wyświęcony i stał się kapłanem diecezji warmińskiej. Kilka lat później został pracownikiem naukowym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Specjalizował się w antropologii filozoficznej.
23 lutego 1978 r. dowiedział się od Emilii, że nie ona jest jego biologiczną matką. Ten dzień zmienił jego życie, chociaż początkowo odkrycie prawdziwych korzeni była tylko szokiem poznawczym, a nie zapowiadało drastycznych decyzji osobistych. Romuald nadal chciał być katolickim księdzem. Jak potem sam relacjonował, napisał do świeżo wybranego papieża, Jana Pawła II, poinformował go o odkryciu swojego pochodzenia żydowskiego i zapowiedział poszukiwania żyjących lub nieżyjących krewnych. Kiedy poznał personalia swoich przodków, zapytał listownie Karola Wojtyłę, czy Papież miałby coś przeciwko używaniu przezeń formuły Romuald Jakub Weksler-Waszkinel. W odpowiedzi nadszedł list zatytułowany „Drogi Bracie”, a koperta była zaadresowana „Romuald Jakub Weksler-Waszkinel”.
Ta, dość nienaturalna, formuła zawierała doniosłe dla jej użytkownika treści: Romuald – imię z chrztu, Jakub – imię dziadka, Weksler – nazwisko ojca, Waszkinel – nazwisko przybranych rodziców. Romuald Jakub Weksler-Waszkinel zawarł w tej formule swoje podwójne korzenie – żydowskie z krwi, polskie z wychowania. Ale także program na swoje dalsze życie: być polskim księdzem katolickim, który odkrywszy swoje żydowskie pochodzenie chce tym bardziej głosić przesłanie Kościoła posoborowego, że Wcielenie dokonało się w osobie Jezusa z Nazaretu – Żyda, że wszyscy bez wyjątku jego uczniowie byli Żydami, że pierwotny Kościół narodził się pośród Żydów. To przesłanie, jakkolwiek stanowiło od Vaticanum Secundum oficjalną doktrynę Kościoła, było głoszone z większym lub mniejszym przekonaniem. Ks. Romuald postanowił głosić je z pełnym przekonaniem. I tak też czynił.
Nie był jedynym kapłanem katolickim o żydowskich korzeniach. Z Kościoła katolickiego w Polsce znamy postaci ks. Grzegorza Pawłowskiego i ks. Daniela Rufeisena. Z Kościoła we Francji – postać kard. Jean-Marie Lustigera, arcybiskupa Paryża. Ci trzej kapłani całą swoją posługą dowodzili, że tego rodzaju program, jaki założył sobie ks. Weksler-Waszkinel, jest możliwy do realizacji. Z jakichś powodów w jego przypadku okazało się to zbyt trudne.
Ks. Romuald w 2008 r. przeszedł na emeryturę na KUL-u. Rok później wyjechał z Polski do Izraela. Przez jakiś czas był tam zarazem polskim księdzem, jak i odbudowywał swoją żydowską tożsamość. Z biegiem lat równowaga między tymi dwoma wektorami zachwiała się na niekorzyść polskości i kapłaństwa w Kościele katolickim. W 2019 r. odszedł ze stanu duchownego i dokonał konwersji na judaizm. Uroczystość jego Bar Micwy odbyła się w Yad Vashem, gdzie Jakub Weksler od kilku lat pracował jako przewodnik.
Przesłanie syntezy, którego przykładem było życie ks. Pawłowskiego, ks. Rufeisena i kard. Lustigera nie spełniło się w życiu ks. Wekslera-Waszkinela.