5 września przybyła do Łańcuta rodzina Abrahama Segala. Głównym powodem tej wizyty było przyznanie Abrahamowi Segalowi (pośmiertnie) odznaki „Zasłużony dla Województwa Podkarpackiego”. Ceremonia odbyła się 6 września w Zagrodzie – Muzeum Wsi Markowa http://muzeumulmow.pl/pl/aktualnosci/abraham-segal-i-sprawiedliwi/.
Jednak niezależnie od niej troje dzieci i troje wnuków Abrahama Segala odbyło szereg spotkań na Podkarpaciu, idąc niejako po śladach ich ojca i dziadka. Pninit Naveh – córka, Shai Segal i Rami Gal – synowie, Tamar Naveh – wnuczka oraz Nadav Naveh i David Segal – wnukowie Abrahama Segala, odwiedzili od 5 do 7 września br. kolejno Łańcut, Markową, Krzemienicę, znowu Markową, ponownie Łańcut, Bełżec i Radymno.
5 września w Łańcucie nasi goście zwiedzili synagogę (obecnie nieczynną), farę (kościół p.w. św. Stanisław Biskupa-Męczennika), cmentarz żydowski przy ul. Moniuszki oraz ulicę Ottona z Pilczy, przy której do 1939 r. działało kilka żydowskich instytucji (np. centrum syjonistyczne i mykwa) oraz stało wiele żydowskich domów. Tego samego dnia wieczorem nasi goście przybyli do Markowej, gdzie w siedzibie Muzeum spotkali się przedstawicielami lokalnej społeczności http://muzeumulmow.pl/pl/aktualnosci/czwarte-spotkanie-resursy/.
6 września rano grupa z Izraela udała się do Krzemienicy, gdzie w 1943 r. Abraham Segal ukrywał się w domu Anny i Antoniego Skrobaczów. Najpierw odbyło się spotkanie z młodzieżą szkolną w Szkole Podstawowej w Krzemienicy, w czasie którego przypomniano okupacyjne losy Segala w tej wsi. Obecna na nim była również Zofia Sroka, córka pp. Skrobaczów, która w tamtym czasie była małą dziewczynka, ale pamięta obecność chłopca żydowskiego w rodzinnym domu. Pani Zofia opowiedziała o tym młodzieży. Z kolei Shai Segal, zwracając się do uczniów, podkreślił, jak bardzo jego ojciec doceniał wykształcenie, mimo (a może właśnie dlatego), że sam skończył tylko 4 klasy szkoły powszechnej. Następnie zwiedzono dom, w którym ukrywał się Abraham Segal, a na koniec nawiedzono grób Anny i Antoniego Skrobaczów na krzemienickim cmentarzu.
W południe rodzina Abrahama Segala spotkała się z Marszałkiem Województwa Podkarpackiego, Władysławem Ortylem. Następnie, podczas uroczystości w Zagrodzie – Muzeum Wsi Markowa, dzieci i wnuki Segala odebrały w imieniu ich zmarłego ojca i dziadka odznakę „Zasłużony dla Województwa Podkarpackiego”. Po południu na terenie Muzeum Polaków Ratujących Żydów odbyła się uroczystość wręczenia medali „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” kilku osobom z terenu Podkarpacia – także te odznaczenia przyznane zostały pośmiertnie, a odbierały je rodziny odznaczonych.
Wieczorem nasi goście odwiedzili jeszcze dom Heleny i Jana Cwynarów w Markowej. W ich gospodarstwie ukrywał się w latach 1943-1944 Abraham Segal. Obecnie zabudowania te istnieją w innej formie, niż w latach 40-tych XX wieku, niemniej pewne oryginalne ich elementy zachowały się. Spotkali się – krótko, ze względu na jej stan zdrowia – z Heleną Lonc, córką Cwynarów, która mieszkała i przyjaźniła się z Abrahamem w latach 1943-1944. Obejrzeli też miejsce, w którym Abraham wypasał krowy (pomagał wtedy w gospodarstwie m. in. jako pastuch).
7 września zaczął się od wizyty w pałacu Lubomirskich i Potockich. Goście zwiedzili pałac i wozownię. Potem spotkali się ze Starostą Łańcuckim, Adamem Krzysztoniem. Po obiedzie wyruszyli w podróż do Bełżca i do Radymna.
Były obóz zagłady w Bełżcu nie pozostawił po sobie – w przeciwieństwie np. do Auschwitz-Birkenau – wielu śladów zbrodniczej działalności (wymordowano tam pół miliona Żydów, głównie galicyjskich), nie ma więc tam do pokazania wielu artefaktów. A jednak miejsce to robi wstrząsające wrażenie – dzięki bardzo wyrazistej architekturze i scenografii, autorstwa zespołu projektantów: Andrzeja Sołygi, Zdzisława Pidka i Marcina Roszczyka. Ekspozycja zaś objaśnia wyraziście mechanizm przemysłowego uśmiercania ludzi, jaki tam zastosowano. Przeważnie w Bełżcu zginęli Żydzi z dzisiejszego Podkarpacia, w tym ci z okolic Łańcuta.
Radymno to miasteczko nad Sanem, w którym urodził się Abraham Segal. W Radymnie, podobnie jak w innych galicyjskich miasteczkach, przed Zagładą obecna był liczna społeczność żydowska. Zachował się dom, w którym przyszedł na świat Abraham Segal, szkoła w której pobierał nauki, synagoga, w której się modlił.
Fot.: Marcin Zgłobiś (MPRŻ)
***
Była to po trosze podróż edukacyjna – poznawanie kraju, w którym Abraham Segal uratował się z Zagłady; po trosze zaś podróż sentymentalna – odszukiwanie śladów ojca i dziadka sprzed 80 lat i więcej. Potomkowie Abrahama słuchali opowieści o dalekim kraju, który – wszelako – tak mocno odcisnął się na losach ich przodka, a pośrednio na ich losach. Przede wszystkim jednak poszukiwali wszelkich miejsc, po których stąpał ich przodek. Dziś w ogromnej większości nie żyją już świadkowie tamtych wydarzeń. Tym bardziej więc nasi goście cenili sobie spotkanie z Zofią Sroką, która w 1943 r. jako Zosia Skrobaczówna była świadkiem pobytu małego Romka Kaliszewskiego (taką tożsamość przybrał wówczas Abraham) w jej rodzinnym domu w Krzemienicy. I spotkanie, choć krótkie, z Czesławą Lonc, z którą Abraham wychowywał się w domu Jana i Heleny Cwynarów w Markowej. Także spotkania z młodszym pokoleniem, dziećmi bezpośrednich świadków, były dla nich ważne. Podobnie jak ponowna możliwość zobaczenia się z ludźmi, którzy znali Abrahama, a których i oni mieli sposobność poznać w minionych kilkunastu latach: Kazimierzem Wyczarskim, abp. Józefem Michalikiem, Mateuszem Szpytmą, Adamem Krzysztoniem czy Bogdanem Romaniukiem. We wszystkich tych spotkaniach czuło się wzruszenie i spontanicznie okazywaną sympatię.
Może najbardziej wymowne było odszukiwania śladów małego Abrahama/ Romka, który tułał się po wioskach, miasteczkach, drogach i bezdrożach ówczesnego województwa lwowskiego, szukając ratunku. Gdy widziało się, z jakim pietyzmem Shai Segal robił o zmroku 7 września zdjęcia Sanu, rzeki, za którą Niemcy wyrzucili radomniańskich Żydów w 1939 r., rzeki, którą ci w większości wkrótce przekroczyli ponownie ze wschodu na zachód – jak się okazało, na swoją zgubę – było jasne, że zobaczenie, niemalże dotknięcie tych miejsc ma dla potomków Abrahama Segala witalne znaczenie.
Jak wiemy, mały Abraham/ Romek nie podzielił okrutnego losu ogromnej większości swoich rodaków. Stało się do dzięki takim ludziom jak Anna i Antoni Skrobaczowie z Krzemienicy oraz Helena i Janowi Cwynarowie z Markowej.
To dlatego żyje dziś w Izraelu liczna, ponad pięćdziesięcioosobowa rodzina Abrahama.