5 lipca 2024

Oratorium „Pieśń nad pieśniami” w ramach pierwszego liturgicznego wspomnienia Błogosławionej Rodziny Ulmów

„Bo jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8,6)

Pochodząca z Markowej Rodzina Ulmów – Błogosławieni, Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata stali się symbolem ofiarnego życia, znakiem miłości i niezachwianej wiary, wzorem, którego próba naśladowania wymaga zaparcia się siebie i rezygnacji z chęci wygodnego i przyjemnego życia. Wieść o Samarytanach z Markowej dociera do najdalszych zakątków świata, sami zaś Ulmowie nie stawiają barier, tylko wychodzą naprzeciw tym, którzy chcą ich poznać – jak zwykle otwarci i uśmiechnięci. Zapraszają swych nowych przyjaciół do weselnej radości jaka towarzyszyła im w dniu ślubu, a dalej przez wszystkie dni wspólnego życia, i jaka towarzyszy im teraz, zgodnie z tym, co ogłosił Kościół 10 września 2023 roku.

Włoski Kardynał Marcello Semeraro ogłaszając w imieniu Papieża Franciszka uroczysty akt beatyfikacji zaznaczył, że liturgiczne wspomnienie nowych Błogosławionych przypadać będzie na dzień 7 lipca, to jest dzień w którym bł. Wiktoria i bł. Józef zawarli sakramentalny związek małżeński. Zgodnie z dotychczasowym zwyczajem praktykowanym od wieków, wspomnienie liturgiczne ustalane było na dzień śmierci, tj. na dzień narodzin dla Nieba. W przypadku Ulmów byłby to 24 marca. Zmiana i wskazanie dn. 7 lipca podyktowana mogła być względami praktycznymi – bliskość Uroczystości Zwiastowania NMP (25.03.) czy trwający zazwyczaj w tym okresie Wielki Post, podyktowana mogła być również potrzebą podkreślenia wagi sakramentalnego małżeństwa, które rozpoczyna tworzenie nowej rodziny. W tym przypadku Rodziny, która cała, co ogłosił Kościół, osiągnęła radość Nieba.

Ukierunkowanie na datę 7 lipca, dzień w którym przed 89. laty Wiktoria Niemczak i Józef Ulma przysięgli przed Bogiem miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz bycie z sobą „aż do śmierci”, prowadzi nas ku radości wesela, które z całą pewnością zgodnie ze wszystkimi zwyczajami i tradycjami odbyło się zaraz po kościelnej uroczystości. Kto choć raz zetknął się z Markową wie doskonale, że dla Markowian zwyczaje i tradycje to rzecz święta, a ich przekazywanie kolejnym pokoleniom odbywa się z niezwykłą pieczołowitością i ogromną troską, by nic z tego skarbca nie zostało utracone. Proces ten jest swoistym sacrum towarzyszącym obrzędowości,  takim samym jakie odkrywamy w liturgii czy ludowej pobożności. Zebranie i opracowanie zwyczajów markowskich stanowi ogromne wyzwanie i pracę na szereg lat – i tę próbę Muzeum wraz ze specjalistami etnologami, antropologami i teologami podejmuje. Chcąc zaś przyłączyć się do świętowania pierwszego liturgicznego wspomnienia, Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej zaproponowało Oratorium „Pieśń nad pieśniami” – pochodzące prawdopodobnie z przełomu IV i III w. przed Chr. pieśni weselne, śpiewane na cześć młodej pary.

 

„Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust!
Bo miłość twa przedniejsza od wina!”

(Pnp 1,2)

 

Ślub Wiktorii i Józefa Ulmów odbył się 7 lipca 1935 r. w kościele parafialnym św. Doroty w Markowej. Wiktoria zd. Niemczak była siódmym dzieckiem Franciszki (z domu Hom) i  Jana Niemczaka, bogatego gospodarza. Józef zaś był pierworodnym synem Franciszki (z domu Kluz) i Marcina Ulmy, gospodarza mniej zamożnego. Stając na ślubnym kobiercu młoda para nie była w zbliżonym wieku. Panna młoda miała bowiem 23 lata, natomiast jej przyszły małżonek – aż 35, co – jak na tamte czasy – było wiekiem zaawansowanym.

Wiktoria i Józef byli bliskimi sąsiadami. Stanisław Niemczak, bratanek Wiktorii, uważa, że szczególną rolę w zainspirowaniu tego małżeństwa odegrał Franciszek, starszy brat Wiktorii, który przyjaźnił się z Józefem. O tej przyjaźni świadczyć może fakt, że kilka lat później Józef i Franciszek kupili ziemię w Wojsławicach koło Sokala i tam zamierzali przenieść swoje rodziny, co uniemożliwił wybuch wojny. Franciszek miał również duży wpływ na swoją siostrę – to ponoć za jego namową zapisała się na Uniwersytet Ludowy w sąsiedniej Gaci. Być może również za jego namową wstąpiła w związek małżeński.

Pradawny zwyczaj praktykowany w Markowej kazał, by zaproszenia na wesele rozwoziła panna młoda w towarzystwie starościny lub siostry. W tym wypadku była to Aniela Kluzowa –  rodzona siostra Wiktorii. Odświętnie ubrane  siostry rozwoziły po wsi zaproszenia,  podobnie jak powożący je Michał Kluz, mąż Anieli – co widzimy na zachowanej fotografii.

Zgodnie z nauką Kościoła sakramentu małżeństwa udzielają sobie sami małżonkowie, w asyście kapłana, który staje się świadkiem tej podniosłej i pełnej głębi chwili. Nowożeńcom Wiktorii i Józefowi asystował wikariusz parafii św. Doroty, ks. Józef Przybylski. Po ceremonii około stu gości – co możemy stwierdzić po zachowanej fotografii – wzięło udział w weselu w domu rodzinnym panny młodej. Wydarzenie to wspomina Stanisław Niemczak, który jako pięcioletni chłopiec, brał udział w tym weselu. Pamięta, że było gwarno i wesoło, tańczono, ale uroczystość była dość skromna.

 

„Belkami domu naszego są cedry,
a cyprysy ścianami.”

(Pnp 1,17)

 

Po ślubie nowożeńcy zamieszkali w swoim domu, na uboczu wsi. Prowadzili niewielkie gospodarstwo, mieli poniżej trzech hektarów gruntu. Być może również dlatego (oprócz licznych talentów i pasji społecznikowskich) Józef był aktywny w różnych dziedzinach poza gospodarstwem, które nie przynosiło wystarczającego dochodu. Tym bardziej, że wkrótce na świat przyszła pierworodna Stasia, a po niej następne dzieci.

Wiktoria i Józef żyli razem niespełna 9 lat. W tym czasie urodziło się im sześcioro dzieci, a siódme miało przyjść na świat wiosną 1944 r., kiedy to wszyscy zostali zamordowani za przyjęcie pod dach swojego domu ośmiorga Żydów z rodzin Goldmanów, Grünfeldów i Didnerów.

Zwróćmy uwagę na przytoczony powyżej fragment Pieśni nad pieśniami, śpiewany jak podają egzegeci i badacze starożytnych tekstów podczas uroczystości zaślubin. „Belkami domu naszego są cedry, a cyprysy ścianami (Pnp 1,17). Wymienione drzewa niosą za sobą głęboką symbolikę. Cedr w Piśmie Świętym symbolizuje siłę i niezniszczalność, okazałość i szlachetność, długowieczność i potęgę, piękno i wyniosłość, dostojeństwo i majestat. Cyprys natomiast jest symbolem śmierci i żałoby, a ze względu na wiecznie zielone gałęzie również nadziei na życie wieczne.

Gdy 7 lipca 1935 r.  Wiktoria i  Józef, patrząc sobie głęboko w oczy ślubowali miłość ponad wszystko, nie wiedzieli jeszcze, jak bardzo niezwykła będzie ta ich wspólna wędrówka, i jak tragicznie się zakończy. Nie wiedzieli, że 24 marca 1944 roku, po ścianach ich domu,  nie cyprysowych, popłynie niewinna krew. Zaś belki domu, który stworzyli,  nie z cedrowego drewna, zapewnią ich historii długowieczność stając się pięknym przykładem miłości – potężniejszej niż śmierć (por. Pnp 8,6).

 

„Jak jabłoń wśród drzew leśnych,

tak ukochany mój wśród młodzieńców.

W upragnionym jego cieniu usiadłam,

a owoc jego słodki memu podniebieniu.”

(Pnp 2, 3)

 

Zaproponowane przez Muzeum Polaków Ratujących Żydów Oratorium „Pieśń nad pieśniami” skomponowane zostało w 2019 roku przez Roberta Pożarskiego. Chcą zrozumieć przygotowaną aranżację trzeba choć trochę poznać jego autora i idee jakie przyświecały jego pracy i twórczości.

Oratorium „Pieśń nad pieśniami” jest syntezą doświadczeń artystycznych autora w dziedzinie śpiewu gregoriańskiego, bizantyjskiego, tradycyjnego, średniowiecznego dramatu liturgicznego i muzyki współczesnej. Robert Pożarski, zmarły w listopadzie 2021 roku, był jednym z największych na świecie śpiewaków gregoriańskich. Przez ponad 20 ostatnich lat artystycznie związany był z Wrocławiem. Stworzył środowisko praktyki chorałowej oraz poszukiwań, badań i debaty nad chorałem gregoriańskim. Wraz ze swymi wrocławskimi przyjaciółmi, wspólnie odkrywali najstarsze źródła pisane chorału, a następnie wykonywali je podczas niezliczonych koncertów i liturgii we Wrocławiu, innych miastach Polski oraz za granicą.

Robert Pożarski był znawcą tradycji dominikańskiej, krzyżackiej i cysterskiej. Wziął udział w kilkudziesięciu nagraniach płyt z muzyką dawną i współczesną. Założył we Wrocławiu dwa zespoły: męską Scholę Gregoriana Silesiensis i żeńską Scholę Mulierum Silesiensis. To właśnie śpiewacy i śpiewaczki obu tych formacji będą wykonawcami Oratorium, które 5 lipca wybrzmi w kościele św. Doroty w Markowej. Wybór tłumaczenia, które przed laty dokonał Roman Brandstaetter nie jest przypadkowy. Przede wszystkim nie pozostają bez znaczenia żydowskie korzenie Brandstaettera i jego świadoma, dojrzała decyzja o przyjęciu chrztu. Dalej poezja tego wybitnego pisarza, poety, dramaturga i tłumacza jest syntezą doświadczeń melodii hebrajskiego oryginału (języka dobrze znanego Brandstaetterowi) z analitycznym, precyzyjnym użyciem języka polskiego. Interpretacja takiego tekstu wprost domaga się jego wyśpiewania. Swoją kompozycją Pożarski dostarczył ku temu narzędzi. Oratorium „Pieśń nad pieśniami” to teatr symboliczny, niemal bez żadnej akcji. Korzysta z doświadczeń teatru średniowiecznego i tradycji Wschodu – bliskich tekstowi biblijnej księgi. Do dziś kultywowana jest suficka tradycja ghazal. To skrajnie zdyscyplinowana forma poezji, która wykłada się jednocześnie, w każdej chwili i każdym słowie jako mistyczna i miłosna. W Turcji śpiewak i poeta aszyk (tur. asık) znaczy wprost w tłumaczeniu: zakochany, płonący miłością – zarówno mistyczną, jak i ziemską. Na Zachodzie ta forma sztuki prawie zanikła, jeśli nie liczyć kilkudziesięciu lat XVII-wiecznego muzycznego manieryzmu. Może jednak nie wszystko stracone? Przecież sama nieprzerwana do dziś obecność Pieśni na pieśniami wśród ksiąg kanonicznych Starego Testamentu domaga się takiej właśnie wewnętrznej dyscypliny. Chcielibyśmy pójść tą drogą. Oratorium „Pieśń nad pieśniami” jest poniekąd muzycznym testamentem Roberta Pożarskiego, który spisał bezpośrednio przed swoim odejściem. Pragniemy ten muzyczny testament zrealizować.

 

„Mój miły jest mój, a ja jestem jego”

(Pnp 2, 16)

 

Pieśni nad pieśniami na trwałe wpisały się w światową kulturę, stanowiąc pomnik czasów starożytnych wyśpiewują potęgę miłości. Polska nazwa Księgi „Pieśni nad Pieśniami” jest dosłownym tłumaczeniem hebrajskiego idiomu wyrażającego stopień najwyższy. Mniej poetycko nazwa mogłaby brzmieć: „pieśni niemające sobie równych” lub „zbiór pieśni najpiękniejszych”. Już sama nazwa wskazuje nam, że nie jest to jedna pieśń, lecz ich zbiór. Natomiast lektura Księgi pozwala na wyłonienie tematu wspólnego: miłość dwojga ludzi. Miłości potężnej jak śmierć… a raczej od śmierci potężniejszej (por. Pnp 8,6).

Wczytywanie się w poszczególne strofy księgi zbierającej pięć oddzielnych pieśni od razu przenosi nasze myśli ku Wiktorii i Józefowi Ulmom. Piękna, czysta miłość, pragnienie uszczęśliwienia Wybranki/Wybranka serca, chęć ofiarowania mu siebie definiują postawę Sprawiedliwych z Markowej. „Mój miły jest mój, a ja jestem jego” (Pnp 2,16). Ileż pięknych porównań, głębokich motywów i przepełnionych uczuciem westchnień odnajdziemy na kartach tej Księgi, czyż nie tyle samo ile przeglądając fotografie, które uwieczniają Wiktorię, Józefa i ich dzieci? Wpatrując się w to najsłynniejsze zdjęcie przedstawiające zakochanych małżonków, brzmi jakby głośniej werset zaczerpnięty z trzeciej pieśni: „Oczarowałaś me serce jednym spojrzeniem twych oczu.” (Pnp 4,9). Mając  świadomość tego co wydarzyło się 24 marca 1944 roku, a dalej biegu historii ze wzruszeniem możemy powtórzyć za autorem Pieśni nad Pieśniami: „bo jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8,6).

Michał Mikołajczak

 

Skip to content

Ta strona używa ciasteczek (cookies), które użytkownikom ułatwiają nawigację, a nam pozwalają doskonalić serwis. Możesz wyłączyć mechanizm obsługi cookies w swojej przeglądarce. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. more information

Ta strona używa ciasteczek (cookies), które użytkownikom ułatwiają nawigację, a nam pozwalają doskonalić serwis. Możesz wyłączyć mechanizm obsługi cookies w swojej przeglądarce. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Zamknij