Szmul Zygielbojm urodził się na Lubelszczyźnie: w Borowicy k. Krasnegostawu. Pochodził z wielodzietnej, robotniczej rodziny, dlatego, aby pomóc materialnie rodzicom, od lat dziecinnych pracował fizycznie: najpierw jako stolarz, piekarz, potem jako rękawicznik. W czasie I wojny światowej przystąpił do żydowskiej socjalistycznej partii Bund, szybko dał się tam poznać jako świetny organizator i mówca. W 1924 r. został członkiem Centralnego Komitetu tej partii. Był także sekretarzem generalnym Sekcji Żydowskiej Centralnej Komisji Związków Zawodowych.
Ożenił się z Gołdą Sperling, miał z nią dwoje dzieci. Od 1927 do 1933 był radnym Warszawy z ramienia Bundu. W 1928 r. ożenił się po raz drugi – z Marią Rosen – z tego związku miał syna. W 1936 przeniósł się do Łodzi, gdzie od 1938 r. był radnym miejskim.
Po 1 września 1939 r. wrócił do Warszawy, gdzie namawiał robotników żydowskich do wstąpienia Batalionów Robotniczych Obrony Warszawy. Po kapitulacji był działaczem konspiracyjnego Bundu oraz członkiem Judenratu – z tej funkcji ustąpił, gdy Niemcy forsowali pomysł zamknięcia Żydów w getcie.
W styczniu 1940 potajemnie wyjechał z Polski, najpierw do Belgii, po jej kapitulacji – do Francji, a po kapitulacji Francji – do USA. Tam był działaczem Amerykańskiej Reprezentacji Bundu. W lutym 1942 został członkiem Rady Narodowej RP – namiastki parlamentu na uchodźstwie – wtedy też zamieszkał w Londynie.
Korzystając ze swoich źródeł w kraju (m. in. działacza Bundu Leona Feinera) informował opinię publiczną wolnego świata o postępującej eksterminacji społeczności żydowskiej w Polsce pod okupacją niemiecką. Podejmował częste wystąpienia publicznie m. in. na wiecach brytyjskiej Partii Pracy i na antenie BBC, wydawał broszury na ten temat. Wszystko to nie przynosiło skutku, naziści nieuchronnie wdrażali swój plan wobec Żydów.
W grudniu 1942 roku Zygielbojm spotkał się Janem Karskim, który przekazał mu dramatyczny apel od działaczy Bundu: Leon Feiner powiedział kurierowi: Żydzi umierają. Żydów już nie będzie. Jaki jest sens posiadania żydowskich przywódców? Niech Żydzi [w wolnym świecie – przyp. red.] idą do najważniejszych oficerów, oficerów alianckich. Niech żądają. Jeśli ci odmówią, niech wyjdą. Niech pozostaną na zewnątrz. Niech odmówią picia. Niech odmówią jedzenia. Niech umrą. Niech umierają powoli. Niech ludzkość to widzi. Może to zmieni ich sumienia. Po spotkaniu z Karskim Zygielbojm jeszcze intensywniej zabiegał o interwencję Aliantów. Wysłał stosowne telegramy do prezydenta USA – Franklina Delano Roosevelta, a także do premiera Wielkiej Brytanii – Winstona Churchilla. Domagał się działań wojskowych, które powstrzymałyby III Rzeszę od planów wymordowania Żydów. To, co w rzeczywistości uzyskał od liderów zachodniego świata, było dla niego ogromnym rozczarowaniem: zaledwie słowa współczucia i zapowiedzi, że zbrodniarze zostaną ukarani po zwycięskiej wojnie.
Po tych niepowodzeniach i w obliczu dogorywania powstania w getcie warszawskim, w nocy z 11 na 12 maja 1943 roku Zygielbojm popełnił samobójstwo. Pozostawił 3 pożegnalne listy. Do brata Fajwela, mieszkającego w Johannesburgu, do działaczy Bundu w USA oraz do prezydenta i premiera Polski na uchodźstwie. Do polskich przywódców napisał: Milczeć nie mogę i żyć nie mogę, gdy giną resztki ludu żydowskiego w Polsce, którego reprezentantem jestem. Towarzysze moi w getcie warszawskim zginęli z bronią w ręku, w ostatnim porywie bohaterskim. Nie było mi dane zginąć tak jak oni, razem z nimi. Ale należę do nich, do ich grobów masowych. Przez śmierć swą pragnę wyrazić najgłębszy protest przeciwko bezczynności, z jaką świat się przypatruje i pozwala lud żydowski wytępić. Wiem, jak mało znaczy życie ludzkie, szczególnie dzisiaj. Ale skoro nie potrafiłem tego dokonać za życia, może śmiercią swą przyczynię się do wyrwania z obojętności tych, którzy mogą i powinni działać, by teraz jeszcze, w ostatniej bodaj chwili, uratować od niechybnej zagłady tę garstkę Żydów polskich, jaka jeszcze żyje. Zygielbojm podkreślił, że odpowiedzialność za zbrodnię wymordowania całej ludności żydowskiej w Polsce spada przede wszystkim na sprawców, ale pośrednio obciąża ona także ludzkość całą, narody i rządy państw sprzymierzonych, które do dziś nie zdobyły się na żaden czyn konkretny w celu ukrócenia tej zbrodni.
***
Dramatyczny gest Szmula Zygielbojma uświadamia, w jakiej sytuacji znalazł się naród żydowski, gdy III Rzesza realizowała plan „ostatecznego rozwiązania”, a wolny świat nie był zdolny przerwać tego horroru. Przywódcy żydowscy, którzy czuli brzemię odpowiedzialności za los swojego narodu, niekiedy wybierali drogę samounicestwienia jako jedyną, która mogła unaocznić światu rzeczywistą skalę problemu. Przypomnijmy, że 10 miesięcy wcześniej, 23 lipca 1942, samobójczą śmierć w proteście przeciwko Zagładzie wybrał inny wybitny przywódca polskich Żydów, Adam Czerniaków – prezes warszawskiego Judenratu.
Fot.: dzieje.pl