26 stycznia w naszej siedzibie w Markowej odbyła się uroczystość otwarcia wystawy czasowej „Byli sąsiadami. Ludzkie wybory i zachowania w obliczu Zagłady”, przygotowanej przez United States Holocaust Memorial Museum.
Przechodnie widzą, jak policja ładuje Żydów na ciężarówki w celu deportacji. Kerpen, Nadrenia Północna-Westfalia, 1942 r. Stadtarchiv Kerpen
Ze względu na pandemię SARS CoV-2 wydarzenie miało formę hybrydową. Aktu otwarcia wystawy dokonali: konsul generalny USA w Polsce p. Patrick T. Slowinski (zdalnie), marszałek województwa podkarpackiego p. Władysław Ortyl (zdalnie) i dyrektor Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej p. Waldemar Rataj (na miejscu).
W Markowej obecni byli m. in.: przewodnicząca rady gminy Markowa p. Maria Ryznar-Fołta, wójt gminy Markowa p. Mirosław Mac i sekretarz powiatu łańcuckiego p. Robert Kochman, radny podkarpackiego sejmiku wojewódzkiego p. Bogdan Romaniuk, dyrektor szkoły podstawowej w Markowej p. Andrzej Markuszka, dyrektor muzeum Kamienica Orsettich w Jarosławiu p. Łukasz Zagrobelny i dyrektor muzeum w Przeworsku p Łukasz Mróz.
Obecni wysłuchali i obejrzeli nagrania przemówienia dyrektor USHMM p. Sary J. Bloomfield. Oto pełny tekst jej wystąpienia:
Bardzo się cieszę, że nasza wystawa „Byli sąsiadami: ludzkie wybory i zachowania w obliczu Zagłady”
ma swoją polską premierę w Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów.
Pragnę podziękować Panu Waldemarowi Ratajowi, dyrektorowi Muzeum Rodziny Ulmów oraz jego zespołowi za umożliwienie tej ważnej ekspozycji. Chcę również wyrazić uznanie dla naszego wieloletniego przyjaciela, zastępcy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, dr. Mateusza Szpytmy, który jest odpowiedzialny za stworzenie Muzeum Rodziny Ulmów.
To bardzo ważne muzeum, ponieważ w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, gdy wielu odwracało wzrok, rodzina Ulmów odważyła się działać i pomóc swym żydowskim sąsiadom podczas niemieckiej okupacji. Ulmowie swą nieprzeciętną moralną i fizyczną odwagę przypłacili życiem.
Muzeum Rodziny Ulmów, podobnie jak wystawa „Byli sąsiadami”, która skupia się na wyborach dokonywanych przez ludzi w okupowanej przez nazistów Europie, skłania nas do myślenia o tym, jak Holokaust stał się możliwy. Sami naziści nie mogliby wymordować sześciu milionów żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci na całym kontynencie. Potrzebowali w tym pomocy.
Dlaczego tak wielu kolaborowało z Niemcami? Dlaczego większość milczała, a nieliczni ryzykowali wszystko, by ratować Żydów, często zupełnie obcych?
Patrząc na korzenie zła, które szerzyło się w Europie, pewnie wygodnie byłoby nam myśleć, że Niemcy przed nastaniem nazizmu nie byli wysoko wyedukowanym, rozwiniętym narodem z demokratyczną konstytucją, rządami prawa i wolnością słowa. Ale to nieprawda.
Może wygodna byłaby myśl, że wszyscy Niemcy byli nazistami z zajadle antysemickimi poglądami.
Ale to znów nieprawda. Większość nigdy nie głosowała na nazistów.
Może wygodniej byłoby myśleć, że te tysiące zwykłych ludzi w nazistowskich Niemczech i w Europie, którzy aktywnie uczestniczyli w eksterminacji, były morderczymi antysemitami. Ale wiemy już, że to też nie była prawda.
Te pytania i odpowiedzi pozostawiają nas w poczuciu dyskomfortu, ale ten dyskomfort to początek zrozumienia. Uświadomienia sobie, że Holokaust nie był możliwy wyłącznie za sprawą nazistowskich przywódców i ich wyznawców, lecz także wielu zwykłych ludzi z całej Europy, którzy z różnych powodów kolaborowali z niemieckim okupantem lub pozostawali bierni.
Część odpowiedzi na pytanie, dlaczego Holokaust był możliwy, leży w każdym z nas. W zwykłych ludziach. Nazistowscy przywódcy, jak wszyscy totalitarni dyktatorzy, liczyli na zwykłych ludzi, na obojętność większości i współpracę wielu. I dostali to.
Obecne niespokojnie czasy wymagają szczególnej czujności nie tylko ze względu na nasilenie antysemityzmu, rasizmu i ekstremizmu w Stanach Zjednoczonych, Europie i na całym świecie.
W czasie przyspieszających zmian, gdy zaufanie publiczne wydaje się być nadszarpnięte a normy demokratyczne są kruche, ważne jest spojrzenie wstecz na bezprecedensowe wydarzenie jakim był Holokaust, nie tylko by zobaczyć, czego uczy nas o przeszłości, ale też czego uczy nas o nas samych.
Holokaust przypomina nam, że to co niewyobrażalne, zawsze jest możliwe. Przypomina też, że jednostki zawsze mają większą moc niż myślą zarówno pozytywną, jak i negatywną.
Mamy nadzieję, że ta wystawa zainspiruje ludzi, by pomyśleli o własnej sile i, co ważniejsze, użyli tej siły do kształtowania lepszej przyszłości dla nas wszystkich.
A oto pełny tekst przemówienia dyrektora Muzeum Ulmów:
Jako gospodarz tego, tak obrosłego w symbole, miejsca – Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej – mam zaszczyt powitać Państwa na otwarciu wystawy, która przyjeżdża do nas z daleka, bo z Waszyngtonu, a jak gdyby z bliska, bo historia Polski, tak naznaczona wielowiekową obecnością Żydów, w naturalny sposób łączy się z historią żydowskiej diaspory w Stanach Zjednoczonych.
Wystawa „Byli sąsiadami. Ludzkie wybory i zachowania w obliczu Zagłady”, przygotowana przez United States Holocaust Memorial Museum, którą za chwilę uroczyście otworzymy, prezentuje spojrzenie na Zagładę jako na połączenie diabolicznego planu nazistowskich Niemiec z – takim czy innym – przyzwoleniem ludności okupowanych terenów na eksterminację ich żydowskich współobywateli. Respektujemy tę perspektywę. Zarazem, ponieważ spoglądamy na wystawę i na zjawisko historyczne Zagłady z naszego punktu widzenia, który nie jest mniej uprawniony, pamiętamy o takich ludziach jak Wiktoria i Józef Ulmowie, którzy dla ratowania żydowskich sąsiadów, położyli na szali własne życie i ostatecznie zapłacili własnym życiem oraz życiem swoich dzieci.
Przy tej uprawnionej różnicy perspektyw staramy się wzajemnie rozumieć – każdy perspektywę swojego partnera. Na tym właśnie polega wartość umiejscowienia tej wystawy, pochodzącej z daleka – z muzeum w Waszyngtonie, tutaj, w muzeum w Markowej.
Sądzimy, podobnie jak nasi amerykańscy goście, że problem moralnych wyborów jest kluczowym elementem wychowania młodego pokolenia. Zawsze warto – także w odniesieniu do przeszłości, której już nie zmienimy – stawiać sobie pytanie: „Czy można było zrobić więcej dla ratowania życia człowieka zagrożonego?”. Uczciwe szukanie odpowiedzi na to pytanie wydaje się budować pewnego rodzaju busolę moralną w odniesieniu do teraźniejszości i do przyszłości – a na teraźniejszość i przyszłość już mamy wpływ. A skoro tak, to pozwolę sobie powiedzieć na koniec: mimo, że ciąży nam straszne brzemię przeszłości, to nie jesteśmy skazani na fatalizm. I jakkolwiek wybór Wiktorii i Józefa Ulmów był heroiczny, a więc z natury rzeczy wyjątkowy, możemy i powinniśmy pracować nad tym, aby w mniej ekstremalnych sytuacjach ludzie zachowywali się przyzwoicie.
Ufam, że wystawa, którą za chwilę otworzymy, będzie prowadzić do lepszego zrozumienia historii, a przez to do lepszego wzajemnego rozumienia się nas, którzy mając tak różne korzenie i tak różne doświadczenia historyczne, mamy przecież w sobie wszyscy tę samą ludzką skłonność do poszukiwania prawdy, dobra i piękna.
Autobusy paryskiej komunikacji miejskiej (Compagnie du Métropolitain), którymi przewieziono Żydów aresztowanych przez francuskich policjantów, przy bramie stadionu Vélodrome d’Hiver. Paryż, 16–17 lipca 1942 r. Bibliothèque Historique de la Ville de Paris
Wystawa „Byli sąsiadami. Ludzkie wybory i zachowania w obliczu Zagłady” będzie czynna do 30 września.