Przed czterdziestu laty, 13 grudnia 1981, wprowadzono w Polsce stan wojenny. „Solidarność”, będąc autentycznym ruchem społecznym odwołującym się do polskich tradycji i domagającym się podstawowych praw i wolności, była zarazem obcym ciałem w systemie komunistycznym. W tym sensie siłowe jej zdławienie było konsekwencją tej zasadniczej sprzeczności. W niczym nie zmienia to oceny krzywd zadanych wtedy Polakom przez funkcjonariuszy systemu komunistycznego. Po roku jego obowiązywania bilans stanu wojennego był, wedle ówczesnych władz, następujący: do grudnia 1982 internowano 10 tysięcy osób, aresztowano 3,5 tys., zabito 15, raniono prawie 180. Do czerwca 1982 kolegia ds. wykroczeń ukarały 140 tys. osób grzywną lub aresztem, do sierpnia tego roku zwolniono z pracy z powodów politycznych 56 tys. osób, w pierwszych miesiącach stanu wojennego zweryfikowano ok. 10 tys. dziennikarzy, z czego prawie 500 – negatywnie.
„Solidarność” została rozbita i wygnana do podziemia, wielu ludzi straciło nadzieję, tysiące wyemigrowały na Zachód. A jednak, prześladowana przez ZOMO i ścigana przez policję polityczną, „Solidarność” przetrwała, chociaż jako organizacja raczej kadrowa niż masowa. I przetrwała też w szerokich kręgach społeczeństwa nadzieja. Dzięki temu w sprzyjającej koniunkturze politycznej u schyłku lat 80-tych „Solidarność” stała się głównym czynnikiem prowadzącym do schyłku systemu komunistycznego w Polsce, a pośrednio w innych państwach ówczesnego bloku sowieckiego w Europie.
Fot.: ipn.gov.pl